|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "Jeszcze Polska, jeszcze raz Polska. Co zrobimy z odzyskaną wolnością? Chwilowo przykościelni spierają się, czy nadal prosić Boga, żeby zwrócił ojczyznę wolną, czy żeby ją już teraz wolną zachował. Pan Bóg czeka na dalsze instrukcje. Zatroskani chcą, żebyśmy byli podobni do największej demokracji świata, czyli do Indii, Kaliszan nie widać, ci, którzy wczoraj handlowali dolarami pod kinem, budują.. | |
| |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Szaman wiecznie żywy Autor tekstu: Wiktor Kris
Wszelkie
media, w większości przypadków, oprócz realizowania statutowej polityki
dezinformacji i propagandy, spełniają także, rolę naszego „okna na świat" w aspekcie kulturowym.
To
dzięki nim, my, zwykli zjadacze chleba, możemy „ubogacić się"
egzotyką, odmiennym, a niedosiężnym krajobrazem i dowiedzieć się jak
egzystują rasy odmienne od lokalnej. Nabieramy, jako takiego pojęcia o tym,
jak czesze się Indianin, jak pląsa Pigmej i czy Eskimos używa pidżamy. Oglądając
barwne zdjęcia w magazynach geograficznych, lub dokumentalne i fabularne filmy spoza naszego
klimatu, nie wspomnę o zanikającym czytaniu, nie kryjemy jednak swego
zniesmaczenia, poznając zwyczaje bardziej dzikich, w naszym mniemaniu, plemion.
Pobłażliwie
przymykamy oko na ich stroje, niezrozumiałą muzykę, akrobatyczne tańce i konsumpcję świństw, po których zwymiotowałby nawet nasz dostawca pizzy, ale
prawdziwy wstręt budzą, w niektórych z nas, ich obrzędy religijne. Jakże odrażający
wydaje nam się skośnooki arat, namaszczający niemowlę kobylim mlekiem i na
dodatek wędzący je nad kadzidłem z końskiego łajna. Ciemnoskóry dzikus z kółkiem w nosie i w gaciach z pierza, który opluwa swych wniebowziętych braci jakąś
cieczą, nabieraną do ust z tykwy, wywołuje w nas, dla odmiany, grymas
obrzydzenia. Biczownicy i amatorzy krwawego peelingu są jeszcze do strawienia
bez dreszczy, ale tylko dla nielicznych już masochistów z czarnobiałymi
telewizorami.
Całe
to bractwo aż się prosi o wyprostowanie mu kręgosłupa, bo jedynie my, w naszej jedynie słusznej wierze, wiemy jak powinny wyglądać kanony liturgii,
egzorcyzmy, obrzędy, procesje, pokropki, pochówki, śluby, bierzmowania i chrzty. Mamy jeszcze na szczęście, gotowych do poświęceń i wyświęceń
szamanów — agentów, którzy za garść manioku i biret złota mogą nieść
kaganiec, choćby i wiary.
Niezależnie
od szerokości geograficznej, istnieją jednak, w tym szaleństwie, pewne
podobieństwa, gdyż spektakle organizowane są przez tę samą grupę zawodową.
Wszystkim tym obrzędom regulaminowo towarzyszą zawodzenia, mamrotania, mantry i litanie; mniej lub bardziej chóralny, psychodeliczny i ogłupiający śpiew.
Instrumenty muzyczne muszą być jak najgłośniejsze, najlepiej, jeśli są ogłuszające. W cenie są bębny, trąby i wynalazek prawie tak stary jak profesja szamana;
organy. Jeśli dzwonki, to jak mamucie jaja. Muszą stawiać na nogi, nawet głuchych, o dowolnej porze. Już dawno temu połapano się w odmóżdżających właściwościach
infradźwięków. Tłuste gęby szamanów ledwo widać spod skór i piór,
klejnotów i muszelek, masek i tiar, peruk i makijażu. Ich pawi majestat budzi
szacunek pomieszany z grozą, a zaklęcia są podwójnie przerażające, bo
artykułowane martwym językiem wtajemniczonych. Otacza ich wieniec klakierów,
przybocznych ścieraczy prochu i adeptów. Im młodszych i dorodniejszych tym
lepiej: nie tylko piękno ducha liczy się na szamańskim rynku. Scenografia
skrzy się od totemów, fetyszy, talizmanów i szkaplerzy. Szata, w tradycji
szamańskiej, też musi być jedyna, niepowtarzalna i przepyszna. Już od
paleolitu miała za zadanie odróżniać szamana od trzody.
Na
ręce wodzirejów tych spektakli składa się nieodmiennie przeróżne błagalne,
dziękczynne i oczyszczające ofiary; od kury, po bawołu, od owoców, po
kruszce. Zasada jest uniwersalna; szaman nigdy nie odchodzi z pustymi rękami od
koryta, którym może być kamień ofiarny, ołtarz, chrzcielnica czy stos.
Szamani się ostatecznie po to, aby żyć i to żyć możliwie najlepiej. Każdy
szaman kocha dobrze szamać.
Nim
damy nurka przez szkielet jakiejś drewnianej ryby, nim rozsypiemy płatki róż
pod nogi szamana, skrapiającego za pomocą miotełki z wiórek, przystanek
kolejowy lub stację benzynową, nim scałujemy kolejny szczep bakterii z szamańskiego pierścienia, i o ile zdążymy przed posmarowaniem nam czoła
podejrzanym tłuszczem — zastanówmy się.
Zastanówmy
się, czy jesteśmy lepsi od naszych egzotycznych braci, było nie było, w rozumie. Niezależnie od tego, jaki kolor skóry obnoszą. I ich, i nasi, na
nasze nieszczęście, ewoluują razem z nami, choć mentalnie pozostają o całe
wieki w tyle.
Źródło:sherdog.net
« Felietony i eseje (Publikacja: 18-09-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8358 |
|