Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.538.507 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 341 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Filozofowie rzadko uczą się na błędach swoich poprzedników.
 STOWARZYSZENIE » Biuletyny

Biuletyn Neutrum, Nr 5, Luty 1992 [3]

29 czerwca 1992 r.

Panie Marszałku, Wysoki Sejmie!
To, jakie będą losy ustawy aborcyjnej, dotyczy wszystkich ludzi w Polsce. Ten problem dzielił i dzieli nadal całe społeczeństwo. Niektórzy zadają sobie pytanie, DLACZEGO właśnie teraz ten zapalny i kontrowersyjny temat stanął na porządku dziennym Sejmu? Odpowiedzi na to pytanie padają różne. Jedni twierdzą, że chodzi tylko o to, że w Sejmie istnieje grupa posłów o bardzo wyraźnie określonym profilu światopoglądowym i poglądach na aborcję, która od kilku lat chce narzucić swój punkt widzenia Sejmowi i zmusić innych posłów, należących najczęściej do tego samego światopoglądu, lecz różniących się poglądem na aborcję, do uznania ich racji. Pragną oni, aby Sejm przekształcił normę moralną w prawo państwowe, które by obowiązywało także obywateli niewierzących, innowierców, jak też katolików mających w tej sprawie odmienne poglądy. To jest najprostsze wytłumaczenie. Ale są również ludzie, którzy są przekonani, iż sprawa jest o wiele głębsza. Że chodzi o stworzenie precedensu prawnego, zanim nowa Konstytucja określi stosunek Państwa i Kościoła. Poprzez ten precedens prawo państwowe stałoby się podporządkowane moralnej nauce Kościoła. Gdyby taki precedens został zatwierdzony przez Sejm, dalsze analogiczne prawa tkwiące korzeniami w religii miałyby ułatwiony poród.
Jeszcze inni idą krok dalej w tym samym kierunku twierdząc, że sprawa aborcji wiąże się ze znacznie szerszym programem uczynienia z Polski kraju modelowego dla całej Europy, w której wszystkie prawa byłyby zgodne ze społeczną i moralną nauką Kościoła.
Nie czynię swoim celem rozjątrzaniedyskusji wokół aborcji, tylko jej łagodzenie. Uważam, że w ostatnich trzech latach tak wiele powiedziano i wydrukowano na ten temat, że wszystkie argumenty „za" i „przeciw" są znane i Sejm zużywałby tylko czas i energię na ich powtarzanie. Nie wniosą one nic nowego, a mogą tylko podgrzewać atmosferę w Sejmie, prowadzić do kolejnych obelg, obmów i pomówień. Przyglądałoby się temu społeczeństwo, w którym nastroje są dostatecznie eksplozywne, choć dla całkiem innych niż aborcja przyczyn. Dlatego wnoszę, aby Sejm dyskutując aborcję skrócił dyskusję do koniecznego minimum i skierował oba projekty do Nadzwyczajnej Komisji, którą należałoby dopiero powołać.

Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Proponowany przeze mnie tryb postępowania wynika z faktu, iż nie ma żadnych szans na wzajemne porozumienie czy przekonanie się w wyniku jakiejkolwiek dyskusji. O ostatecznym losie obu projektów zadecyduje nie dyskusja, lecz głosowanie. Ale czyje głosowanie? Czy Sejmu tylko, czy też całego narodu w ramach ogólnonarodowego referendum? Uważam, że sprawa jest zbyt poważna, dotyczy bowiem losu milionów rodzin i kobiet, ma zbyt liczne powiązania z ustrojem Państwa, z pojmowaniem praw obywatelskich, ze stosunkami Państwa i Kościoła, aby zostawić ją tylko w ręku Sejmu. Tego Sejmu, którego opinia nie musi odzwierciedlać opinii ogółu społeczeństwa, gdyż o jego składzie osobowym zadecydowało tylko 40% elektoratu. Tego Sejmu, w którym kobiety stanowią tylko 8% posłów. Na ten temat musi mieć okazję wypowiedzieć się każdy obywatel, a zwłaszcza każda kobieta, bowiem każde rozwiązanie ich dotknie. Nie wiemy oczywiście, ilu obywateli weźmie udział w takim referendum, znając apatię i zniechęcenie, jakie dominują dziś w naszym społeczeństwie, ale danie okazji, stworzenie szansy do takiej wypowiedzi w ramach referendum jest konieczne.
Widząc dotychczasową energię, masowość i nakład kosztów poniesionych przez zwolenników zakazu i karalności aborcji, można przypuszczać, że także w czasie referendum ich zwolennicy będą lepiej zorganizowani i silniej motywowani niż pozostali. Tym niemniej szansa taka musi być moim zdaniem stworzona dla wszystkich. I dopiero od wyników referendum należałoby uzależnić ostateczną formę prawa do aborcji.
Przeciwko referendum często bywał wysuwany argument, że nie rozstrzyga się przez powszechne głosowanie problemów moralnych. Ten argument nie wydaje się być przekonywający. Po pierwsze dlatego, że referendum wypowiada się z reguły o normie prawnej, a nie moralnej. Po drugie zaś — rozstrzygając kontrowersyjne sprawy prawne, referendum zawsze stosuje się przy sprawach dwuznacznych moralnie, to jest takich, w których zaangażowane są nie tylko wartości pragmatyczne, lecz także kontrowersyjne, ścierające się ze sobą wartości moralne. Oto kilka przykładów takich sytuacji i problemów, które poddawano na świecie referendum: znieść czy utrzymać karę śmierci? Czy kobiety powinny mieć we wszystkich dziedzinach równe prawa z mężczyznami? Czy rozwody powinny być zalegalizowane? Czy dzieci nieślubne powinny mieć równe prawa, także spadkowe, z dziećmi urodzonymi w małżeństwie? Czy homoseksualiści powinni mieć równe prawo zawierania małżeństw między sobą i nabywania w ten sposób wszelkich uprawnień socjalnych, spadkowych itd.? Także często poddawane referendum w USA sprawy podatkowe (kto, jakie i w jaki sposób obliczane podatki ma płacić?) angażują moralne problemy równości, sprawiedliwości i skutków finansowych dla ekonomicznego rozwoju kraju. Te wszystkie pytanie referendum ukazują głęboki związek poszczególnych odpowiedzi z określonymi, najczęściej konfliktowymi racjami moralnymi. Aborcja nie jest tutaj wyjątkiem.

Panie Marszałku, Wysoki Sejmie,
Wszyscy wiemy, że kraj znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, a koszty referendum będą wysokie, ale ewentualne koszty społeczne podjętych przez Sejm decyzji będą jeszcze wyższe. Sejm nie powinien brać odpowiedzialności za te koszty społeczne na siebie, lecz oddać decyzję społeczeństwu i podporządkować się werdyktowi większości. Zwłaszcza, że głos opinii publicznej będzie w tej sprawie miarodajniejszy od głosu posłów, przede wszystkim dlatego, że wolny będzie od różnych nacisków i kalkulacji politycznych. Decyzje wielu posłów w wytworzonym klimacie gorączki i wyraźnej nagonki mogą być zależne nie tylko od rzeczywistych przekonań posła, lecz także od trzeźwej kalkulacji, co mu się bardziej opłaci politycznie w przyszłej kampanii wyborczej do Sejmu. (..) Z punktu widzenia kariery politycznej posła, takie rozumowanie może być racjonalne, trudno je jednak uznać za słuszne i miarodajne przy rozstrzyganiu tak ważnej sprawy społecznej, która nie jest sprawą polityczną, ale dla milionów kobiet przede wszystkim sprawą życiową. (..)

17 grudnia 1992 r.

Panie Marszałku, Wysoki Sejmie!
Z ogromną niechęcią zabieram ponownie głos w sprawie aborcji i referendum. Niechęć ta wynika ze świadomości, że między tym czym się zajmujemy obecnie w Sejmie, a tym co naprawdę ludzi obchodzi i z czym się borykają w życiu na co dzień, jest ogromy dystans. Zwolennicy ustawy antyaborcyjnej udają, że nie widzą, jakie będą społeczne skutki tej ustawy i w kogo przede wszystkim uderza. Ustawa ta ugodzi przede wszystkim w sytuację życiową kobiet niezamożnych, a nie będzie miała żadnego wpływu na decyzje prokreacyjne kobiet bogatych. Te bogate kobiety zawsze będzie stać na wyjazd za granicę, aby dokonać zabiegu, lub na zapłacenie bardzo drogo (wraz z kosztami ryzyka) krajowemu ginekologowi.
(..)

Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Jedyny naprawdę skuteczny sposób na zmniejszenie aborcji, a z czasem niemal na wyeliminowanie jej, polega na systematycznym, nowoczesnym wychowaniu seksualnym, jak też na ogólnie dostępnej i dowolnie wybranej przez kobietę i mężczyznę antykoncepcji. „Dowolnie wybrana" oznacza tutaj wybór dokonany z pełną świadomością w różnym stopniu ograniczonej skuteczności każdej metody, jak też związanych z nią skutków ubocznych. Tymczasem w proponowanej Sejmowi ustawie pojęcie „wychowania seksualnego" nie występuje, zostało przez Komisję odrzucone i zastąpioneprzez pojęcie „wychowanie do życia w rodzinie i odpowiedzialnego rodzicielstwa". Ponieważ jednocześnie ustawa nakłada na placówki wychowawcze obowiązek „uczenia szacunku do życia ludzkiego od chwili poczęcia", można powiedzieć, że stanowi logiczną całość z antyaborcyjną częścią. Nie stanowi jednak ustawa tak sformułowana logicznej całości z rzeczywistym kształtem życia płciowego ludzi w końcu XX wieku. Pozostawia poza polem widzenia wychowawcy całą dziedzinę przedmałżeńskiego życia płciowego młodzieży, które jest rozpowszechnione, nie skłania do świadomej refleksji nad nim i do wyboru różnych dróg własnego życia płciowego, pozostawia wreszcie całkowicie poza uwagą wychowawców problemy mniejszości seksualnych, takich choćby jak homoseksualiści. Jest to ogromne zawężenie zakresu i treści wychowania, podporządkowanie go tylko jednej wizji małżeńskiego życia płciowego, które jak wiadomo z obserwacji i badań jest znacznie bogatsze i różnorodne.

Wysoki Sejmie!
Argumentacja za antyaborcyjną ustawą sięga często do twierdzenia, iż niezależnie od okresu trwania ciąży i od okoliczności „człowiek jest od chwili poczęcia istotą ludzką", a przerwanie każdej ciąży niezależnie od okoliczności jest „zabójstwem człowieka". I rzekomo dla wszystkich jest to prawda niezbita. Zadaję sobie pytanie, czyżby parlamenty takie jak stanowe amerykańskie, brytyjski, francuski, niemiecki, szwedzki, norweski, duński, fiński, austriacki, włoski, holenderski, belgijski i inne nie znały tej rzekomo „niezbitej prawdy" i dopuściły w różnych okolicznościach, w różnym czasie i pod różnymi warunkami aborcję? Czy naprawdę to dopiero nasz Sejm ma tym wszystkim parlamentom udzielić lekcji, że usankcjonowały w majestacie prawa „zabójstwo człowieka"? Nie wierzę w to, aby ktokolwiek w Europie zechciał takiego pouczenia wysłuchać. (..)
Ale argument o zabójstwie człowieka można podważyć i od innej strony. Jest to poważna wątpliwość, którą wywołuje sama ustawa. Jeśli jest to zawsze prawdziwe zabójstwo człowieka, dlaczego wolna od kary jest kobieta? Dlaczego lekarz jest karany najniższym wymiarem kary „do dwóch lat więzienia", a w szczególnie uzasadnionych przypadkach — jak twierdzi projekt ustawy — „sąd może odstąpić od wymierzenia kary".
A więc nie jest to takie zwykłe „po prostu zabójstwo człowieka", ale jakieś szczególne, co wyraża się w odmiennym karaniu. Takie same wątpliwości budzi stosowany od chwili poczęcia termin „dziecko" lub „osoba ludzka", skoro nawet w wypadku samoistnego poronienia bez wszelkiej interwencji lekarza traktuje się płód bez wszelkiego dostojeństwa i odmawia się mu mszy żałobnej oraz pogrzebu w poświęconej ziemi. To wszystko sprawia, że cała argumentacja wydaje się nieszczera, obłudna, mgławicowa. Tylko konsekwencje jej dla kobiet będą oczywiste i dramatyczne. (..)
Na zakończenie jedna uwaga natury ogólnej. Sprawa aborcji już w tej chwili podzieliła nasze społeczeństwo na dwa obozy. Już jutro będzie wiadome, jak i którzy posłowie głosowali w sprawie aborcji i referendum. Dlatego też prawdopodobnie jutro rozstrzygnie się los przyszłych wyborów do Sejmu, gdyż wyborcy zapamiętają, jak głosowali ich posłowie, i wyciągną z tego odpowiednie wnioski. Sami sprawimy, że następny Sejm wybrany będzie według stosunku posłów do aborcji, a nie według ich zdolności rozstrzygania w innych, wielokroć ważniejszych sprawach. I na to niestety nie mamy już żadnego wpływu. Dlatego popieram wniosek posła Bujaka o odrzucenie dyskutowanej sprawy.


1 2 3 4 5 6 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Biuletyn Neutrum, Nr 4, Listopad 1992
Biuletyn Neutrum, Nr 1, Styczeń 1992


« Biuletyny   (Publikacja: 22-11-2003 Ostatnia zmiana: 30-11-2003)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3069 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365